• Zimowy kwiat

Zimowy kwiat

[Lead]Gdzieś dalej za oknem drzewa oddają wiatrowi ostatnie liście, a w małej skrzyneczce zamieszkałej latem przez aksamitki i na ogrodowych rabatkach białe kwiaty ciemiernika zdają się zaprzeczać prawom natury, uśmiechają się do nas i jesieni kłaniającej się zimie. A więc nawet w grudniu może być wiosna.[/Lead]

Bo oto ciemiernik biały zwany różą Bożego Narodzenia obdarza opustoszałe ogrody białym kwieciem właśnie w grudniu. Jeśli nie wierzymy w cuda próbujemy wyjaśniać jak to możliwe, że w minusowych temperaturach roślina żyje sobie, jak gdyby nigdy nic. A nie formuje przecież swoich łodyg w zwarte poduchy jak rośliny górskie, które broniąc się przed niskimi temperaturami budują z tysięcy pędów mini ekosystem, który zatrzymuje ciepło w środku jak nie przymierzając śpiwór. Nie buduje futrzastej osłony jak himalajska opierstka. Nie tworzy filcowej okrywy z setek tysięcy włosków na liściach i kwiatostanach jak szarotka.

Życie w czerniPodobny jest raczej ów ciemiernik do starców, krewniaków mniszka lekarskiego rosnących na górze Kenia stojącej dokładnie na równiku, a więc narażonej na zmiany w ciągu 24 godzin jakby pogoda wahała się między mroźną zimą, a upalnym latem. Liście owego starca zawierają specjalną substancję chroniącą je przed szkodliwym dla tkanek zamarzaniem.

Tu zaczyna się fizjologia, wielka chemia, ale przecież nie alchemia… Aby to zrozumieć trzeba tylko zgłębić istotę makromolekuł wewnątrzkomórkowych, zrozumieć działanie systemów antyoksydacyjnych, wyjaśnić różne krystalizacje, osmoregulacje i stabilizacje. Tylko i aż, więc może ciesząc się kwitnącymi w grudniowych ogrodach ciemiernikami wystarczy wiedzieć, że u odpornych na chłód roślin stwierdzono zwiększone gromadzenie sacharydów w liściach, że istotną rolę ogrywają również specyficzne białka i związki pełniące funkcje osmoregulacyjne w soku komórkowym (im wyższe stężenie osmotyczne soku komórkowego tym niższa temperatura jego zamarzania), że ważna jest także przebudowa błon komórkowych w kierunku zwiększenia w nich wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. Wszystko po to, aby ograniczyć krystalizację wody i jej destrukcyjne skutki w roślinie. Tak to się dzieje w ciemierniku, który lubi chłód i cierpi zwisając smętnie na półkach z roślinami w dużym sklepie chwalącym klienta za mądry wybór. Tylko jego wizytówka trzyma się prosto informując, że to Helleborus niger tak źle się czuje. I tu następna zagadka: dlaczego czarny choć biały, otóż przymiotnik w polskim imieniu dotyczy oczywiście kwiatów, a w nazwie łacińskiej określa kolor korzeni i kłączy, które to, co być może warto wiedzieć, nie tylko czarne są, ale  zawierają glikozydy o działaniu podobnym do strofantyny, która przez prehistorycznych Masajów używana była do zatruwania strzał, a dziś jest surowcem do wyrobu leków nasercowych. Nie należy jednak z heleboryną obecną w ciemierniku eksperymentować samodzielnie ponieważ cała roślina jest trująca.

Życie w czerni

A skoro w kręgu łaciny jesteśmy, to nazwa Helleborus  po raz pierwszy została użyta przez Hipokratesa, na oznaczenie jakiejś rośliny stosowanej przeciw obłędowi, bowiem  z hebrajskiego helibar to człowiek chory, obłąkany. Być może więc towarzystwo ciemiernika mogłoby być nadzieją la borykających się z jesienną depresją… Niektórzy autorzy wiążą nazwę z greckim miastem Antykyra nad rzeką Helleboros, gdzie roślina miała być pospolita, czy uprawiana. Dziś, wiemy to na pewno, ciemiernik w warunkach naturalnych występuje w południowo-zachodniej Europie na śródleśnych łąkach, także w Alpach. I wreszcie, są i tacy autorzy, którzy z dużym poczuciem humoru jak się zdaje, wyprowadzają nazwę z greckiego hellos to znaczy jelonek i boros – żarłoczny. Jak to powiązać z ciemiernikiem białym to rzecz fantazji…

A może poczytasz więcej?