Drapieżnik jak z weneckiego szkła
Dziś rosiczkę można kupić w kwiaciarni, w doniczce, przynieść do domu i troszczyć się o nią, choć nie wiadomo jak ją traktować, bo nie urzeka szczególną urodą, może stać się raczej ciekawostką niż ozdobą. Ale to trochę śmieszne bez kontekstu przyrodniczego.
Czyż nie lepiej pójść na torfowisko wysokie, tam gdzie mieszkają dzikie rosiczki: okrągłolistna, długolistna, pośrednia i stąpając po miękkim dywanie torfowców szukać ich. Przy okazji przyjrzeć się tym mchom stale rosnącym, osiągającym mistrzostwo w gromadzeniu wody w specjalnych martwych komórkach; retortowych osadzonych wzdłuż łodyg niczym maleńkie buteleczki oraz wplecionych w delikatną sieć żywej, zielonej tkanki listków. Obraz mikroskopowy wyjaśnia powód ich jasnej barwy, bowiem chloroplastów jest tu zdecydowanie mniej niż w liściach innych roślin. Z obumierających dolnych części torfowców w powolnym procesie – 1m na tysiąclecie – tworzą się kolejne warstwy torfu zapisujące historię roślinności. W pokładach doskonale zachowują się między innymi pyłki nago- i okrytonasiennych, a ich analiza pozwala na odkrywanie tajemnic odległej przeszłości.
To w głębi, a na powierzchni wśród ich kęp torfowców można dojrzeć delikatne pędy żurawiny, których różowo-karminowe kwiaty zapylane przez pszczoły i trzmiele dają nadzieję na jesienne zbiory owoców. Tu w nagrzanym słońcem powietrzu wysyconym wilgocią wdychając zapach kwitnącego bagna zwyczajnego, pochylając się i wypatrując z uwagą odnajdziemy wreszcie połyskujące srebrzyście kropelki. Tkwiące na czerwonych długich włoskach niczym rosa zdradzają obecność rosiczki. Choć to podobieństwo, które stało się zapewne źródłem nazwy rośliny, na wyglądzie się kończy. Te kropelki to lepka substancja wydzielana przez rosiczkę. Każdy jej liść pokryty jest włoskami gruczołowatymi o długości dochodzącej nawet do centymetra. Najdłuższe znajdują sie na brzegu, a im bliżej środka tym stają się krótsze. Wypada zgodzić się ze słowami Davida Attenborough, że ” cały liść wygląda jak zrobiony ze szkła weneckiego”. Mimo, że nie wabi kolorem, ani słodyczą budzi zainteresowanie owadów. Zgubne zainteresowanie… Bo kiedy zaciekawiony zbytnio się zbliży, przykleja się. Szamotaniem pogarsza tylko swoją sytuację, ponieważ wówczas kolejne włoski nachylają się ku niemu i spychają do środka liścia. Lśniące główki włosków wydzielają nie tylko śluz, ale także soki trawienne, które rozpuszczając ciało ofiary czynią z niej pożywny bulionik dostarczający rosiczce cennego azotu, którego w ubogim podłożu, na którym rośnie nie jest zbyt wiele.
No cóż ciekawi mnie co na to wegetarianie, czy włączyliby sałatkę z rosiczki do swego menu. Tymczasem nie czekam na filozoficzną odpowiedź, bo wszystkie gatunki rosiczek rosnących w Polsce są gatunkami ściśle chronionymi.